W tym roku udało mi się wreszcie posklejać do kupy patyczki do lodów,
które już od dość dawna pobejcowane i pobielone czekały grzecznie na
półce w kolejce. Trochę koronki i wygrzebanych przy przystrajaniu domu
drobiazgów oraz maleńkie gwiazdki z piernika. Tak którejś
przedświątecznej nocy powstały domki z oknami w woalu koronki.
poniedziałek, 27 stycznia 2014
Drugie życie skarpet - choinka - tutorial
Oto zapowiadany tutorial choinki. Motorem twórczym do jej powstania była
dziura w moich ulubionych wełnianych skarpetkach...nie miałam serca ich
wyrzucić i tak po prostu się z nimi rozstać...jestem strasznie
sentymentalna ;) Zwłaszcza, że to też były ulubione antysexy mojego męża
... ilekroć widział mnie w nich krzątającą się po domu na jego twarzy
pojawiał się zawadiacki uśmiech...zresztą u nas wszystkie skarpetki typu
podkolanówki noszą wdzięczną nazwę "antysexy" :)
Potrzebne materiały:
- wełniana skarpetka
- stożek styropianowy / stożek zrobiony z kartonu
- utwardzacz do tkanin Powertex/ wikol
- miseczka na utwardzacz
- nożyczki
- igła z nitką
- kulki styropianowe, mikrokulki / inne kulki
- klej Magic lub inny mocny
- gwiazdki wycięte z mandarynek
Skarpetkę przewiniętą na lewą stronę naciągnąć na stożek po czym zebrać i przeszyć nadmiar materiału w górnej części. Szew po przewinięciu na prawa stronę będzie wewnątrz prawie niewidoczny, więc nie trzeba być mistrzem w szyciu ;)
Nadmiar obcinamy nożyczkami wzdłuż szwu, ale nie do końca, na czubku z pozostałego nadmiaru wycinamy coś na kształt gwiazdy.
Przekładamy skarpetę na prawą stronę. Wlewamy do miseczki utwardzacz do tkanin (Powertex). Możemy zamiennie użyć kleju stolarskiego wikolu. Do pracy przy utwardzaniu ja używam rękawiczek, żeby uniknąć problemów z domyciem rąk.
Skarpetę wrzucamy do utwardzacza i dokładnie nasączamy preparatem.
Odciskamy porządnie skarpetę z nadmiaru utwardzacza, żeby wzory na skarpecie nie były zalane tylko dobrze widoczne po wyschnięciu.
Stożek styropianowy smarujemy utwardzaczem i naciągamy na niego skarpetę.
Gwiazdkę do wyschnięcia mocujemy na wykałaczkach stawiając do pionu i układając w pożądany kształt. Po całkowitym wyschnięciu wyciągamy wykałaczki.
Gdy baza naszej choinki wyschnie i zesztywnieje zabieramy się za dekorowanie.
Brzegi gwiazdki smarujemy utwardzaczem lub klejem i oblepiamy mikrokulkami. W ten sposób również zamaskujemy postrzępione nierówności na brzegach gwiazdki.
Przyklejamy resztę ozdóbw postaci różnej wielkości kulek oraz pachnących pomarańczą gwiazdek i aromatyczną oryginalną choinkę mamy gotową.
Z drugiej skarpetki zrobiłam do kompletu bombkę.
Życzę wszystkim powodzenia w recyclingu antyseksów :) Chętnie zobaczę Wasze pomysły na drugie życie skarpet, więc zostawiajcie w komentarzach też linki do swoich prac w tym temacie.
Potrzebne materiały:
- wełniana skarpetka
- stożek styropianowy / stożek zrobiony z kartonu
- utwardzacz do tkanin Powertex/ wikol
- miseczka na utwardzacz
- nożyczki
- igła z nitką
- kulki styropianowe, mikrokulki / inne kulki
- klej Magic lub inny mocny
- gwiazdki wycięte z mandarynek
Skarpetkę przewiniętą na lewą stronę naciągnąć na stożek po czym zebrać i przeszyć nadmiar materiału w górnej części. Szew po przewinięciu na prawa stronę będzie wewnątrz prawie niewidoczny, więc nie trzeba być mistrzem w szyciu ;)
Nadmiar obcinamy nożyczkami wzdłuż szwu, ale nie do końca, na czubku z pozostałego nadmiaru wycinamy coś na kształt gwiazdy.
Przekładamy skarpetę na prawą stronę. Wlewamy do miseczki utwardzacz do tkanin (Powertex). Możemy zamiennie użyć kleju stolarskiego wikolu. Do pracy przy utwardzaniu ja używam rękawiczek, żeby uniknąć problemów z domyciem rąk.
Skarpetę wrzucamy do utwardzacza i dokładnie nasączamy preparatem.
Odciskamy porządnie skarpetę z nadmiaru utwardzacza, żeby wzory na skarpecie nie były zalane tylko dobrze widoczne po wyschnięciu.
Stożek styropianowy smarujemy utwardzaczem i naciągamy na niego skarpetę.
Gwiazdkę do wyschnięcia mocujemy na wykałaczkach stawiając do pionu i układając w pożądany kształt. Po całkowitym wyschnięciu wyciągamy wykałaczki.
Gdy baza naszej choinki wyschnie i zesztywnieje zabieramy się za dekorowanie.
Brzegi gwiazdki smarujemy utwardzaczem lub klejem i oblepiamy mikrokulkami. W ten sposób również zamaskujemy postrzępione nierówności na brzegach gwiazdki.
Przyklejamy resztę ozdóbw postaci różnej wielkości kulek oraz pachnących pomarańczą gwiazdek i aromatyczną oryginalną choinkę mamy gotową.
Z drugiej skarpetki zrobiłam do kompletu bombkę.
Życzę wszystkim powodzenia w recyclingu antyseksów :) Chętnie zobaczę Wasze pomysły na drugie życie skarpet, więc zostawiajcie w komentarzach też linki do swoich prac w tym temacie.
Pachnące gwiazdki do świątecznych ozdób - tutoriale
Dziś szybki sposób na zrobienie aromatycznych gwiazdek na święta.
Tutorial nie jest skomplikowany, wiec zmieścił się na jednym zdjęciu.
Jako materiału bazowego, który zapewni nam aromat Świąt wykorzystujemy
skórki z mandarynki, pomarańczy, grejpfruta czy cytryny. Dla mnie zapach
Świąt jeszcze z dzieciństwa to zapach pomarańczy..... cóż wtedy
pomarańcze były w sklepach tylko na święta, ale za to miały tak
intensywny zapach, że wypełniał cały dom.
Pożyczamy od dziecka foremkę z zestawu zabawkowego ciastoliny....najlepiej po kryjomu ;) i wycinamy gwiazdki. Jak nie posiadamy małego dziecka z zestawem foremek do ciastoliny to z powodzeniem można wycinać nożyczkami rysując wcześniej wzór gwiazdki na białej stronie z miąższem długopisem dla dla ułatwienia, ale "na skróty " łatwiej i szybciej :). Po wyschnięciu (na kaloryferze ok dwa dni, może szybciej) możemy ich użyć do ozdabiania małych choinek, stroików czy wianków.
Tutorial na choinkę z wykorzystaniem gwiazdek zamieszczę wkrótce, więc zapraszam do obserwowania bloga.
Pożyczamy od dziecka foremkę z zestawu zabawkowego ciastoliny....najlepiej po kryjomu ;) i wycinamy gwiazdki. Jak nie posiadamy małego dziecka z zestawem foremek do ciastoliny to z powodzeniem można wycinać nożyczkami rysując wcześniej wzór gwiazdki na białej stronie z miąższem długopisem dla dla ułatwienia, ale "na skróty " łatwiej i szybciej :). Po wyschnięciu (na kaloryferze ok dwa dni, może szybciej) możemy ich użyć do ozdabiania małych choinek, stroików czy wianków.
Tutorial na choinkę z wykorzystaniem gwiazdek zamieszczę wkrótce, więc zapraszam do obserwowania bloga.
Etno inspirowane kulturą Aborygenów
Dziś pokażę Wam w jaki sposób można
wykorzystać naturalne surowce, które każdy ma w zasięgu ręki i zrobić
oryginalną biżuterię. Jako bazy wykorzystałam drewniane plastry, kawałki
patyczków i skórkę pomarańczy wyciętą w kółko foremką do ciastek. Jako
wzory posłużyła mi kultura Aborygenów. Rysunki nanosiłam wykałaczką
robiąc kropki. Podziękowania dla Kornelii, której warsztaty były dla
mnie inspiracją.
Malowane gorącym woskiem
Dziś pokaże Wam technikę której
chciałam spróbować...taki rodzaj enkaustingu. Zrobiłam kilka obrazków,
których efekt wyszedł zamierzony może w 60 procentach, cóż niestety
żelazko nie jest przezroczyste a gorący wosk żyje własnym życiem :)
Jak to się robi? Nagrzewamy żelazko na II ( najlepiej takie małe turystyczne bez opcji pary), na nagrzaną odwróconą do góry nogami stopę żelazka nakładamy wosk w wybranym kolorze i nakładamy na kartkę kredowego papieru od góry ruchem posuwistym w bok. I tak po kawałku kolejne kolory. Dlaczego od góry obrazka....żeby nie zniszczyć już nałożonego wzoru rozgrzaną stopą żelazka nakładając kolejne kolory. wzory faktury robimy na już nałożonym kawałku koloru w różny sposób: przykładając i odrywając żelazko, przesuwając z zatrzymaniem co kawałek lub rysując rantem stopy ( źdźbła traw, płotek )
Mam nadzieję, że ten pisemny tutorial jest przy odrobinie wyobraźni zrozumiały. W razie niejasności śmiało pytajcie, postaram się je rozwiać.
A oto co wyszło spod mojego żelazka :)
Malowane na jedwabiu
W minioną niedzielę pojechałam na Jarmark Aktywności Twórczej (
cykliczna impreza dla rękodzielniczo zakręconych ) na którym można
zawsze nauczyć się czegoś nowego i liznąć podstawy nieznanych technik a
przy okazji spotkać się z równie zakręconymi twórczo koleżankami, z
którymi rzadko mam okazję się widywać. Naładowałam więc akumulatorki
twórcze i wróciłam z nowymi umiejętnościami i kilkoma pomysłami, które w
trakcie zalęgły mi się w głowie :)
Już od jakiegoś czasu chodziły za mną dmuchawce i wstając rano wiedziałam, że muszę je w końcu z siebie wyrzucić, więc gdy dostałam w swoje ręce ramę z jedwabiem puściłam wodze fantazji :)
Tak oto powstała moja pierwsza apaszka malowana na jedwabiu właśnie z dmuchawcami w tle.
Już od jakiegoś czasu chodziły za mną dmuchawce i wstając rano wiedziałam, że muszę je w końcu z siebie wyrzucić, więc gdy dostałam w swoje ręce ramę z jedwabiem puściłam wodze fantazji :)
Tak oto powstała moja pierwsza apaszka malowana na jedwabiu właśnie z dmuchawcami w tle.
Historia pewnego pudełka
Pudełko powstało już dość dawno temu na konkurs pt. "coś męskiego"
ogłoszony na forum decoupage. Wygrzebałam z szafy stare pudełko i
postanowiłam zrobić coś specjalnie dla męża.
Ta skrzynka na narzędzia to dla mnie przedmiot sentymentalny. Ten stary rupieć dostałam od Taty gdy "szłam z domu na swoje" wypełniony różnymi śrubkami, wkrętami, zawiasami i różnym "jakby co" przydatnym sprzętem (część na załączonym obrazku ) i do kompletu młotek. Tato prawdopodobnie miał ją od swojego Taty, więc to przedmiot z rodowodem ;)
Ta skrzynka na narzędzia to dla mnie przedmiot sentymentalny. Ten stary rupieć dostałam od Taty gdy "szłam z domu na swoje" wypełniony różnymi śrubkami, wkrętami, zawiasami i różnym "jakby co" przydatnym sprzętem (część na załączonym obrazku ) i do kompletu młotek. Tato prawdopodobnie miał ją od swojego Taty, więc to przedmiot z rodowodem ;)
Trzeba
Wam wiedzieć, że Tato od momentu mojego poczęcia miał nadzieję na
męskiego potomka (Piotruś), ale zrobiłam mu psikusa i jestem
dziewczynką,
to mimo wszystko nie zraziło Taty i od małego uczył mnie wszystkich
"męskich" domowych zajęć, dzięki temu spędzaliśmy sporo czasu razem na
wspólnej dłubaninie i teraz jestem Mu bardzo wdzięczna.
Obrazek
na pudełku oczarował mnie od pierwszej chwili, gdy też lata temu
zobaczyłam go jako reprodukcję na ścianie u siostry - podziwiam tych
gości na belce.Gracja Powertex
Figura Gracji
powstała na warsztatach trenerskich z Powertexu. Stanowi teraz jedną z
moich ulubionych dekoracji w domu. Kilka rzeczy z domowego recyclingu,
preparat do utwardzania i puszczenie wodzy fantazji kreatywnej ....
można zrobić naprawdę wszystko... tylko wyobraźnia nas ogranicza... i w
moim przypadku jeszcze mała słodka Izabela, która swoją kreatywnością
rozkłada mnie na łopatki ;)
Postument to tuba po stretch'u, ręczniki papierowe i tetrowa pielucha. Brązy i beże uzyskane z płynnej patyny.
Sukienka i ręce to stary T-shirt męża, kwiaty z czerwonego T-shirt'a koleżanki siedzącej naprzeciwko, koszyk z łyka drewna.
Postument to tuba po stretch'u, ręczniki papierowe i tetrowa pielucha. Brązy i beże uzyskane z płynnej patyny.
Koronkowe wariacje
Ten pomysł chodził mi po głowie już od dłuższego
czasu...miłość od stylu retro i koronek. Tym razem w wersji bardziej
nowoczesnej. Dorwałam moje resztki koronkowej gipiury, dwa kontrastowe
kolory Powertexu, kilka drewienek i tak oto powstał najbardziej
expresowy w mojej zabawie rękodziełem komplet biżuterii. Jak Wam się
podoba taka wersja koronki ?
"Rajtuzy Izabeli" ;)
Pod tym
tajemniczym tytułem kryją się moje zabawy w biżuterię z Powertexem.
Nasza córeczka rośnie i nieuchronnie wyrasta z ubranek, które zazwyczaj
puszczam dalej w obieg do dzieci przyjaciół, ale czasem coś jest tak
dożyte, że nadaje się już tylko do śmieci. Tak było z parą białych potem
szarawych rajtuz, z którymi mąż zmierzał w kierunku kosza co spotkało
się z głośnym okrzykiem "NIE!" z mojej strony. No bo jak można wyrzucić
czystą bawełnę mając utwardzacz do tkanin, która na dodatek po pocięciu
super zwija się sama w rulonik. I tak rzeczone rajtuzy po połączeniu z
koralikiem i szpilką stały się moim ulubionym wisiorem o wdzięcznej
nazwie "rajtuzy Izabeli" :). A że miałam świeżo zakupiony Powertrex w
kolorze czerwieni, więc tym razem z bawełnianego sznurka zrobiłam
komplet. Oba dopełniłam mikrokulkami
Kwietnik kolory ziemi
Mojej zabawy
Powertexem ciąg dalszy :) Flakon/kwietnik wykonany na styropianowej
bazie na której poszalałam kolorami utwardzacza i glinką. Szklane fiolki
mocowane drutem wykończone tetrą... i ta daaam.... powstało coś co od
wczoraj wywołuje uśmiech na twarzy za każdym razem gdy na niego
zerkam... muszę jeszcze wytropić jakieś miłe wiosenne kwiatki w
ogrodzie, które dopełnią dzieła.
Ach jaki piękny słoneczny poranek :)
Ach jaki piękny słoneczny poranek :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)